poniedziałek, 18 lutego 2019

Czajkowski byłby dumny - moja Odetta.

Często przeglądając różne wzory trafia się na prawdziwą perełkę i wtedy już wiem, że na pewno muszę tę zabawkę zrobić. Nie inaczej było z białym łabędziem, który zauroczył mnie od pierwszego wejrzenia i nie było zmiłuj się żeby tego wzoru nie nabyć i nie wypróbować. Jedyny dylemat jaki powstał to jaki rodzaj włóczki wykorzystać - cieńszą zabawkową, czy grubszą pluszową do przytulania. Zapewne pluszowy efekt były oszałamiający, ale zwyciężył rozsądek, a w zasadzie względy techniczne dotyczące utrzymania głowy na cienkiej szyi. Być może wyda się to dziwne, ale doświadczenie na tym etapie pozwala już mi przewidywać pewne rzeczy i zachowania materiału. Mniejsza o większość bez względu na materiał efekt końcowy jest przecudowny. Kilkanaście godzin pracy i powstała Primabalerina prosto z Jeziora Łabędzi - Odetta, dziewczyna zaklęta w królową łabędzi. Ma wszystkie atrybuty królowej i baletnicy - koronę wysadzaną kamieniami (pomponikami), tiulową baletową paczkę (suknię) i precyzyjnie wykonane pointy do tańca. O powłóczystym spojrzeniu nie wspomnę - zastosowany efekt sztucznych rzęs jest czarujący. Chociaż historia Odetty kończy się tragicznie to kto wie, może już wkrótce wzorem pierwowzoru z baletu Czajkowskiego moja łabędzica również zauroczy jakiegoś Zygfryda, który przysięgnie jej wieczną miłość
Teraz pora wyczarować czarną wersję i to już będzie prawdziwe wyzwanie. Ale nie mówię nie :)






Aniela w wersji makro.


Wzory mają to do siebie, że zawsze można je odrobinę przerobić, udoskonalić (albo popsuć ... bo i tak bywa), można też wypróbować różne materiały, a co za tym idzie - różne wielkości szydełka. Po przeróbce Boofle Dog z olbrzyma  na mini wersję walentynkową (post z 13 lutego br.), tym razem na warsztat trafiła Aniela  - żyrafa o wielkim sercu. 
Pierwsze dwa modele Anielki powstały już jakiś czas temu (post z 24 wzreśnia 2018). Wykonane z dość powszechnej wśród zabawek amigurumi włóczki YarnArt Jeans Plus. Nie należy do najcieńszych. sle nie jest to również półka najgrubszych włóczek. Taki średniak. Dość gruba jednak na tyle, aby przy pomocy szydełka 3,5 mm wyczarować 60 cm żyrafy licząc od czubka rogów do "kopytka". Przyznać trzeba, że bardzo efektowna. Wydawało mi się wówczas, że to bardzo duża zabawka dopóki nie pojawiło się zamówienie na kolejny model Anieli, tym razem w wersji pluszowej. Czemu nie? Lubię przecież eksperymentować i sprawdzać nowe rozwiązania. Wyzwanie podjęte, zamówienie zrealizowane i oto efekt. Urocza szaro - niebieska Anielka, która tym razem dzięki szydełku 4 mm wydłużyła się o całe 25 cm i mierzy dokładnie 85 cm. Efekt pluszu to włóczka Himalaya Dolphin Baby - gruba, miła i bardzo plastyczna. Kolory jak na żyrafę mało tradycyjne, ale kto powiedział, że jedynie słuszne barwy dla niej to żółta i brązowa. To zestawienie jest fantastyczne, a w głowie już pomysły na zupełnie inne, nowe zestawienia. 
Nie licząc kangura, który z kolei jest duży w obwodach - ten model Anieli w wersji pluszowej jest jak dotąd największą moją zabawką. Oczywiście nie mówię jeszcze stop! Ta największa ciągle przede mną.