Wgląda na to, że zaczynam mieć własną hodowlę szydełkowych koni. Póki co są w niej dwa rumaki, ale mam nadzieje, że już wkrótce ich uroda zachwyci szerszą publikę i dołączą do nich kolejne wierzchowce. Przynajmniej w kolekcji fotograficznej, bo niestety te dwa już wkrótce wyruszą w podróż do nowych "stajni". Wyglądają oszałamiająco 😍😍
Biały to numer jeden. Został zamówiony przez pewnego Pana dla ukochanej Pani w prezencie urodzinowym. Wszystkie elementy są starannie przemyślane - biel, bo to miłośniczka białych koni, różowe serce w dowód miłości, żółty szalik z naszytym tulipanem, bo tulipany to jej ulubione kwiaty, a żółty - ulubiony kolor. Prawda, że to bardzo romantyczny prezent.
Brązowy to numer dwa. Również będzie to prezent urodzinowy, jednak tym razem bez romantycznej historii miłosnej w tle, ale z dużą dawką miłości siostrzanej .
O ile biały rumak wygląda bardzo bajkowo i wręcz magicznie, to model brązowo- czarny prezentuje się niczym arab czystej krwi na hipodromie.
Oba wykonane z miękkiej włóczki Himalaya Dolphin Baby na bazie wzoru jednorożca, który pojawił się już we wcześniejszych postach. Dzięki grubszej włóczce prezentują się bardzo okazale i mają 50 cm długości.
Te dwie historie pokazują, że wbrew pozorom moje dziergańce nie muszą być tylko dla dzieci. Dorosłych też ucieszą. Często spotykam się ze stwierdzeniem, że "zabawki są śliczne, ale nie mam żadnych dzieci żeby im kupić". No cóż, okazuje się, że to również nie jest przeszkoda, bo po pierwsze w każdym z nas jest odrobina dziecka i tego się na traci, a po drugie z liczy się pomysł, intencja i przeznaczenie. Różne są losy moich zabawek i to jest fascynujące.